Żłobek - adaptacja, jak przetrwać?
Musieliśmy podjąć szybką decyzje, że posyłamy Lenę do żłobka. Był koniec listopada po rekrtacji, brak możliwości posłana Leny do publicznego żłobka. Szukanie, spotkanie i od grudnia uczęszczanie do żłobka. Jazda bez trzymanki.. Jak sobie poradziliśmy? Było ciężko, ale po tej walce, wiem dużo więcej i dziś się tym z Wami podzielę.
Lena długo przebywała ze mną w domu, bo gdy szła do żłobka miała aż 21 miesięcy, więc tak na prawdę kończyła niebawem 2 lata. Musieliśmy zrobić to szybko, nie mając żadnego planu, ponieważ ja musiałam musowo wrócić do pracy. Dziecko przebywając praktycznie cały czas ze mną, nagle musiało opuścić mnie i zostać w obcym miejscu.. Już na samym początku powiem, że było strasznie.. Pewnie same tak miałyście lub rozmawiałyście z innymi mami - "Płakałam razem z nim/nią". Ja nie płakałam tylko cała się trzęsłam..
Na sam początek na pewno będziecie miały adaptację, jeżeli czegoś takiego u Was w żłobku nie ma - NIE ZGADZAJCIE SIĘ! Macie prawo przebywać z dzieckiem przynajmniej pierwszy tydzień. U nas trwało to dwa tygodnie.
Jak wyglądał pierwszy tydzień?
- Pierwszego dnia byłam w córką na sali 2h. pomyślisz mało.. ale jeżeli Twoje dziecko, jak moje mało przebywa z innymi dziećmi to tak będzie najlepiej. Mimo, że będzie z Tobą to i tak duża ilość dzieci i Panie opiekunki to duży szok. Mała cały czas była ze mną i siedziała praktycznie ciągle na kolanach.
- Znowu byłam z nią na 2 godziny.
- Już została dłużej, byłyśmy 3h i starałam się siadać na krześle i zachęcać ją do zabawy nie z dziećmi tylko zabawkami.
- Zostałyśmy na śniadanie. Cały czas zachęcałam delikatnie do zabawy i bawiłam się także z innymi dziećmi, aby wiedziała, że inne dzieci też są fajne.
- Ostatniego dnia tygodnia zostałyśmy do obiadu czyli tak koło po.
Wydaje się to, że mało tam byłyśmy krótko i to się nie płaca, lepiej zostać całe dnie. Otóż nie. Dziecko ma poznać otoczenie, dzieci i poczuć się pewnie, bo jest mama. Mylnym myśleniem jest, że jak z nią tam będziesz to przyzwyczai się do Ciebie w tym otoczeniu i nigdy się nie zaadoptuje. Ja jestem przeciwna terapii szokowej i oddawanie dziecka od pierwszego dnia na cały dzień bez mamy.
W weekend mówiłam dużo o żłobku, dzieciach i Paniach. Opowiadałam co będzie robić i jak będzie wyglądał następny tydzień.
Jak wyglądał drugi tydzień?
- Tak samo zostałyśmy do obiadu, jak w piątek poprzedniego tygodnia.
- Tutaj wielki krok. Pierwszy raz wyszłam i ją zostawiłam sama. Miałam telefon na salę, a Panie miały dzwonić, jak zrobi się na prawdę tragicznie. Poszłam na małe pół godziny i wróciłam. Oczywiście płakała i krzyczała, ale nie ma wyboru. Musiałam być twarda i po prostu wyjść, pamiętając, że poprzedni tydzień poznawała miejsce.
- Ta sama sytuacja co poprzedniego dnia tylko, że sama została na godzinę. Ważna informacja: nie zostawaj w szatni czy nawet budynku - dziecko to czuje. Wyjdź na spacer, do pobliskiej kawiarni. Ty nie będziesz słyszeć płaczu dziecka, a dziecko Ciebie. Płaczu nie unikniesz.
- Mała została na dłużej, tak na prawdę od rana do obiadu. Miałam telefon na salę do żłobka i ja mogłam zawsze zadzwonić i Panie do mnie. Gdy wróciłam, co prawda mała była zapłakana i nie zjadała, ale Panie mówiły, że nie cały czas płakała.
- To samo co poprzedni dzień.
Po każdym dniu w żłobku wynagradzałam małej rozłąkę, czyli dużo przytulałam i poświęcałam jej dużo więcej uwagi niż zwykle. Wolałam mieć nieogarnięte w domu, ale żeby mała czuła się bezpiecznie i wiedziała, że mama wcale nigdzie nie odchodzi.
I po tych dwóch tygodniach powinno się skończyć jednak mała nie była jeszcze na to gotowa. NAJWAŻNIEJSZE TO SŁUCHAĆ SWOJEGO DZIECKA. Miałam możliwość w pracy jeszcze chwilę nie pracować, więc było łatwiej we wczesnym odbieraniu.
Dalej chodziła na parę godzin. Bodajże 3 dnia tego następnego trzeciego tygodnia mała została na spanie. Nie ma z nią problemów z zasypianiem, nie trzeba lulać czy nosić, więc zasnęła, a gdy tylko się obudziła ja już byłam. Pod koniec tygodnia mała zostawała już na cały dzień w żłobku, oczywiście nie było idealnie. Nie chciała jeść, nie bawiła się i płakała, nawet dostała ksywkę OBSERWATORKA, bo stała i patrzyła co się dzieje. Całość trwała jakieś dwa miesiące. Wiem, że to nie jest proste, ale musisz to przetrwać. Ważne żeby rozmawiać z Paniami w żłobku i słuchać swojego dziecka. Miałam takie myśli po drugim miesiącu, że poczekam tydzień i jak się nie uspokoi to wypisuję ją, ale na szczęście z pomocą przyszedł mój mąż i wybił mi to z głowy.
Żłobek to ważna rzecz i dla rodzica i dla dziecka. Rodzic może pracować i spełniać swoje pasje, a dziecko otwiera się na ludzi i świat. Moja córka bardzo zmieniła się na plus po wysłaniu ją do żłobka.
Moja rady:
- bądź spokojna - dziecko będzie płakać i Ty też, ale na zapewniam TO MINIE!
- wychodź z budynku żłobka - nie będziesz słyszeć płaczu,
- mów dziecku o żłobku i przypominaj co było i opowiadaj co będzie,
- przytulaj i spędzaj czas z dzieckiem jeszcze częściej niż zwykle, niech czuje, że nie odchodzisz na zawsze,
- jeszcze raz spokój :)
- słuchaj dziecka i nie poddawaj się jak po miesiącu czy dwóch nadal płacze - to wielka zmiana dla dziecka.
Mam nadzieję, że przelazłam wszystko to ci chciałam. Jeżeli masz jakieś pytania to proszę pisz śmiało. Ja to przeszłam i wiem, że Ty też dasz radę - WY dacie radę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz